poniedziałek, 21 maja 2012

Prezentacja Perkoza w Niemczech: Waren (Müritz)

Relacja Michała Ombacha

Od 17 maja prezentujmy naszego Perkoza w Waren (Müritz) w Niemczech. To położone na Pomorzu Meklemburskim, w rodzinnych stronach Otto Lilienthala, nieduże lotnisko trawiaste, zgromadziło w ostatnich dniach społeczność ościennych aeroklubów – na wiosennym treningu szybowcowym. Przybyło kilkudziesięciu uczestników wraz z dwudziestoma kilkoma szybowcami: dwumiejscowymi DuoDiscusami, DG-100, Twin Astirami, Puchaczem oraz solowymi Libelle Std. i Club, Discusem CS, Speed Astirem, Mistralem C, ASW-15B, DG-101 i DG-300. Niemcy wraz z całymi rodzinami (takie to różne od tego co widzimy w Polsce) stawili się licznie i chętnie. Szybownictwo, oprócz sportowych emocji, dostarcza im ewidentnie przyjemności ze spotykania się, wspólnego spędzania czasu i do tego wraz z najbliższymi.




Perkoz stanowi tu ewidentną atrakcję, tym bardziej, że w odróżnieniu od Niemiec Zachodnich, w byłym DDR nie uprawia się masowo akrobacji wyższej czy wyczynowej. Szansa zobaczenia i spróbowania okazała się więc dużą zachętą dla tych wszystkich, którzy albo nie mieli możliwości, albo zamierzali dopiero zetknąć się z poważniejszą akrobacją.

Program demonstracji Perkoza, prowadzony przez Allstar PZL Glider, obejmuje wizyty na wielu lotniskach Europy i jest dedykowany nie tylko pragnącym wyczynowego latania, ale także – a może przede wszystkim, szkołom lotniczym, kształcącym od podstaw. Coraz bardziej przekonują się o tym Niemcy i nie odstępują szybowca ani na chwilę. Loty holowane przeplatają się ze startami za wyciągarką. Nasz szybowiec prezentuje się rzeczywiście świetnie i to w otoczeniu takich super konstrukcji jak wspomniane już DuoDiscusy czy DG-100.

Wysokie holowanie za lekkim ultralightem, doposażonym w zaledwie 100-konny silniczek, nie stwarza żadnych problemów, co jest niemożliwe w przypadku ciężkich niemieckich dwumiejscówek. Perkoz ewidentnie świetnie radzi sobie w słabej termice, co raz po raz udowadniamy, utrzymując się i wyprzedzając innych w powietrzu. Chętni wrażeń próbują swych sił w locie odwróconym, a nawet prostszych figurach akrobacji wyczynowej, jak na przykład odwrócone korkociągi.

Pogoda niestety nie rozpieszcza. Co prawda w sobotę pojawiły się nawet słabo wypiętrzone cumulusy, ale próby głębszego wbicia się w nie udawały się tylko połowicznie. Codziennie inna aura i jakoś mało sprzyjająca szybownikom: wietrznie i na zmianę zimno lub bardzo gorąco.

Akurat teraz, kiedy piszę te słowa, wypuściwszy dwóch niemieckich lotników pod niebo, wszystkie szybowce już są na ziemi – warunki nie pozwalają na utrzymanie się w powietrzu. No, prawie wszystkie szybowce, bo Perkoz oczywiście lata i (jak słyszę przez radio), lądować nie zamierza.

Do dyspozycji mamy egzemplarz nr 5 o znakach rejestracyjnych SP-3806, zaledwie jednoroczny i z minimalnym nalotem. Spisuje się znakomicie, tym bardziej, że od prototypu, którym dotąd lataliśmy, różni go cała gama usprawnień. Warto o nich krótko napisać. Najważniejsze – dla mnie – to montaż. Po blisko godzinnym „treningu” z superciężkim Twin Astirem, ciężkostrawną półgodzinną mordęgą z DuoDiscusem, składanie Perkoza było niczym deser. Zauważyli to wszyscy, bo o ile przy niemieckich szybowcach aktywnie udzielało się z dziesięciu pomocników, o tyle w polskiej konstrukcji zakładaliśmy skrzydła – dosłownie – we trzech. Pozostali przyglądali się z zaciekawieniem.

Kolejną modyfikacją w stosunku do prototypu jest system dodatkowego, zmienionego zabezpieczenia skrzydeł w połączeniu z kadłubem, w rejonie tylnego dźwigarka. Sworznie trzymają perfekcyjnie i o jakichkolwiek luzach nie może być mowy. To bardzo fajna sprawa, bowiem w beczkach autorotacyjnych skrzydła nie dobijają do kadłuba, co przecież potrafi być bardzo nieprzyjemne.

Poprawiona została też kabina (jest obszerniejsza i jeszcze bardziej ergonomiczna), a co ważniejsze Perkoz został wyposażony w automatyczne połączenia wszystkich napędów. Niemcom podoba się estetyka wykonania i dopracowanie szczegółów. Największe wrażenie robią jednak własności lotne: dynamika rozpędzania się, bardzo dobra stateczność poprzeczna przy zachowaniu wysokiej sterowności (manewrowość) oraz niewielkie prędkości podejścia do lądowania. Przestali też porównywać wreszcie Perkoza ze swoim ASK-21. Bo i rzeczywiście, aż szkoda to robić.

Zwrócono uwagę na płaską, dokładnie horyzontalną konfigurację w locie plecowym. Kto latał ASK-21 czy nawet naszym rodzimym Puchaczem wie, jak bardzo „wypchnięte” do góry muszą być nosy tych szybowców, aby w ogóle dało się je utrzymać w takim locie. Furorę robią wspomniane już odwrócone korkociągi, nie znane tutejszym pilotom wcześniej, a przecież łatwe i bezpieczne dla Perkoza. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, zostajemy na lotnisku w Vielist (Waren-Müritz) do wtorku. Potem przebazowujemy się na południe od Berlina do Schönhagen, gdzie czeka nas kolejna prezentacja.