poniedziałek, 1 października 2012

Perkoz na fali

Kiedy po wakacyjnym sezonie większość szkół szybowcowych zamyka wrota swoich hangarów, są miejsca, gdzie loty odbywają się nadal. Lotniska górskie, bo o nich mowa, lub te położone w pobliżu pasm górskich, przyciągają miłośników szybowcowej przygody na fali. Czym jest „fala”?
  
Gdy sucha masa powietrza przemieszcza się z dużą prędkością na kierunkach prostopadłych do przeszkody (a taką stanowią na przykład góry), w pewnych charakterystycznych warunkach może dojść do jej rozkołysania. Nie wnikając w fizykę i warunki meteorologiczne konieczne dla wystąpienia fali, warto napisać, że możliwe staje się wtedy osiąganie niezwykłych, wielkich wysokości w lotach szybowcowych.

Takiej wietrznej aurze towarzyszą ciekawe zjawiska pogodowe. Przy spływie południowym – gorącym, porywistym i ciepłym, często obserwować będziemy wypiętrzoną na nawietrznej stronie gór, równo odciętą od nieba, ogromną, zbitą masę chmur. To mur halny, noszący nazwę od swojego twórcy – wiatru halnego zwanego też halniakiem. Dynamika zjawiska jest olbrzymia, dość wspomnieć o ekstremalnej nieraz turbulencji po zawietrznej stronie gór i laminarnym, absolutnie spokojnym powietrzu powyżej – na 2,5, a często i więcej kilometrach. Chmury przybierają niezwykłe – wrzecionowate, rybie lub soczewkowate – kształty. To tak zwane altocumulus lenticularis – chmury falowe, ułożone prostopadle do wiatru, znaczące często wierzchołek fali powietrza przetłaczanego nad górami.



Przed startem - szybowisko Żar

Halny potrafi co prawda pokrzyżować plany narciarzom, wywołać migrenę i wyrządzić spore straty w drzewostanie, niemniej pilotom szybowcowym może dostarczyć niezwykłych wrażeń. Nawet w niewysokich Beskidach (Żywieckim, Śląskim, Sądeckim czy Niskim), w Karkonoszach i nad Tatrami, szybownicy potrafią osiągać wielokilometrowe pułapy. Ustanowiony w 1966 roku rekord Polski (i na owe czasy również rekord świata) – 12 560 m npm., przez wiele lat był nie do pobicia.

Podejrzewając, że halny powieje z południa, przebazowaliśmy nasz szybowiec z Bielska na pobliski Żar – górskie lotnisko, malowniczo położone w dolinie Soły. Nie byliśmy jedyni. Z całej Polski zjechało wielu pilotów (częściowo z własnymi szybowcami), aby spróbować latania w warunkach fali orograficznej (górskiej). SZD-54-2 Perkoz, który po raz pierwszy miał okazję znaleźć się w warunkach sztormowych, spisał się świetnie. Wykazał się wysokimi osiągami, przekładającymi się na łatwe i szybkie przemieszczanie się „pod wiatr”, oraz lekkością sterowania i bardzo dobrą manewrowością.



Start do lotu na falę
Zbiornik wody na szczycie góry Żar, najbardziej charakterystyczny obiekt w okolicy
Szybowisko Żar widziane z wysokości 3000 m
Mistrz Świata Sebastian Kawa w Puchaczu
SZD-50-3 Puchacz
Zachmurzenie cumulus w rejonie Baraniej Góry
W oddali Tatry, na bliższym planie słabo widoczne Jezioro Orawskie


Powrót z fali